(Wersja polska poniżej)
The European Union is like a Neo-USSR or Neo-Yugoslavia, or even like the former Austria-Hungary. And it will end in the same way – in the gutter of history. The creation of multi-national states has its purpose only if these states retain a character of confederation of independent nations, where national, territorial and legal sovereignty are not violated by anyone. And this means that no law passed by such a supranational creation is in force in any country unless a sovereign nation itself independently enacts (read: ratifies) such a law within its own territory. The “European Union” – as the example of the “Lisbon Treaty” proved conclusively – more and more frequently yields to temptation to evade this concrete rule of sanctioning every legal act by sovereign nations. It falls to such temptations even in matters most decisive to national sovereignty. Where, for example, was there any referendum in Poland in regards to the “Lisbon Treaty”? Let any Eastern European say openly whether, in the era of the USSR and Warsaw Treaty, any foreign policeman could arrest any person within the territory of that person’s own “socialist” country. Nations are being treated with ever-lessening concealed contempt by the “Union’s” chieftains who have little regard for the various nations’ sovereignty, dragging it straight to the gutter time after time.
In the domains of economy, politics, law or even culture, a sort of a “socialist-realist” enforced conformity (in Russian: “uravnilovka”) is being promoted, but this time it serves only big capital. The “European Union” is itself “gleichschaltet” (conformed to a “pattern”) and is as dull as its flag. The mugs who “designed” it (read: stole it from the 18th century US flag) did not even make any effort towards invention whatsoever: they simply transposed it as it was. At least the American creators put the blue ensign with stars onto a wider red- and white-striped background in the corner of their banner. The “designers” of the “European flag” (in this instance “designers” sounds rather like an uncommonly silly joke…) on the other hand apparently did not even consider their “effort” (again sounds like an insult…) very significant if they proved themselves to have been so sluggishly lazy beyond belief as to add absolutely nothing to that fragment of the US flag (or perhaps they themselves considered the very idea of an “EU” so miserable that it was unworthy of any design at all?). One hopes at least that they were not paid even one “gleichschaltet” Euro for that “work” (and again: sounds like calumny…) of theirs.
Below are presented some concepts of a flag, not for the “European Union” – that hideous bastard by the “Gleichschalters” from Brussels and Strasbourg – but for the future Confederate States of Europe or the Confederate Nations of Europe. (The name itself is not important.) What counts here is that the idea of European collaboration, itself generating no objections among nationalists, will not mean centralization of power imposing anything on states without consulting them. The Confederacy will (and this is only a question of time, one can confidently bet without risk) rest on the territorial and legal sovereignty of the signatory-states, in effect, on a rule similar to the one of a political and military alliance.
I am not a graphic artist. But just a glance is enough to see that every example presented here is by far more vivid than the dull EU-flag. The “union” is in fact as dull – as irritably dull – as its flag. The rulers of the EU drain Europe of any nationalistic colour, just as the “Blue Meanies” in the movie “Yellow Submarine” drained all the countryside of colour.
OUR Europe will neither be “blue” nor “gleichschaltet” through any capital-serving legal “uravnilovkas”. It will be as vibrant as is its diverse range of nationalism. It will not breathe hatred towards nations and it will have no muzzling freedom of speech, not to mention any jailing of those who use that freedom.
This vibrancy and vivacity are shown in these drawings. There will be more of them soon. Later, there will be music and lyrics of the Anthem. Music by Beethoven (like the German classical music in general) is beautiful. But the “unionists” took that music and… did not take pains to write an appropriate text.
____________________________________________________________________________
KONFEDERACJA EUROPEJSKA
Unia Europejska to Neo-ZSRR lub Neo-Jugosławia albo niegdysiejsze Austro-Węgry. I dokładnie tak samo skończy, czyli w rynsztoku historii. Tworzenie wielonarodowych tworów państwowych ma jedynie sens wtedy, gdy mają one charakter konfederacji niepodległych narodów, w których suwerenność narodowa, terytorialna i prawna nie są przez nikogo pogwałcane. A to oznacza, że żadne prawo uchwalane przez taki ponadnarodowy twór nie obowiązuje na terenie żadnego niepodległego narodu tak długo, póki ten niepodległy naród sam, samodzielnie ustanowi (czytaj: ratyfikuje) takie nowe prawo na swoim własnym terytorium. „Unia Europejska” – jak pokazał dobitnie przykład narzucania tak zwanego „Traktatu Lizbońskiego” – coraz częściej ulega pokusom omijania tego konkretnego warunku zatwierdzania przez suwerenne narody każdego aktu prawnego i politycznego. Ulega tym pokusom nawet w kwestiach najbardziej decydujących dla suwerenności państwowej tych narodów. Gdzie na przykład było referendum w Polsce odnośnie „Traktatu Lizbońskiego”? Niechaj każdy Wschodni Europejczyk sam powie, czy w czasach ZSRR i Układu Warszawskiego jakikolwiek obcy policjant mógł aresztować kogokolwiek na terenie jego własnego, „socjalistycznego” kraju? Narody traktowane są z coraz mniej skrywaną pogardą przez kacyków „Unii” mających ich suwerenność za nic i ciągających ją do rynsztoka raz za razem.
W dziedzinie gospodarczej, politycznej, prawnej, nawet kulturowej promowana jest iście „soc-realistyczna” urawniłowka, tym razem jednak służąca jedynie wielkiemu kapitałowi. „Unia Europejska” jest tak samo zgleichschaltowana i tak samo nudna jak jej flaga. Cieniasy, które tę flagę „zaprojektowały” (czytaj: ukradły z XVIII-wiecznej flagi Stanów Zjednoczonych) nie wysiliły się na absolutnie żaden, nawet najmniejszy ślad inwencji: zerżnięto żywcem tak jak było. Tyle, że przynajmniej autorzy flagi amerykańskiej umieścili gwiazdy jedynie w rogu swojego sztandaru, na tle biało-czerwonych pasów. „Projektanci” (w tym wypadku to słowo brzmi niczym wyjątkowo kiepski żart…) „flagi europejskiej” nie uważali chyba sami swego „wysiłku” (znowu brzmi niczym obelga…) za zbyt istotny, jeśli byli w tak oczywisty sposób wręcz śmierdząco leniwi i do tego fragmenciku flagi USA nie chciało im się już absolutnie niczego dodawać (a może po prostu sam pomysł „unii” uznali za tak nędzny, że aż niewart jakiegokolwiek projektu?). Wypada chyba wyrazić nadzieję, że za tę „pracę” (i znowu: brzmi jak potwarz…) nie dostali wypłaconego ani jednego zgleichschaltowanego „euro”…
Poniżej zaprezentowane są niektóre kompozycje flagi. Ale nie dla „Unii Europejskiej”, tego pokracznego bękarta gleichschaltowników brukselskich i strassburskich, lecz dla przyszłych Skonfederowanych Państw Europy (Confederate States of Europe) lub Skonfederowanych Narodów Europy (Confederate Nations of Europe). Mniejsza zresztą o nazwę. Chodzi o to, że idea współpracy europejskiej, sama w sobie nie budząca wątpliwości Nacjonalistów europejskich, nie będzie oznaczać centralizacji władzy narzucającej cokolwiek państwom bez nawet zasięgania opinii narodów. Konfederacja będzie (to tylko kwestia czasu, można już dziś spokojnie się o to założyć bez cienia ryzyka przegranej…) opierała się na suwerenności terytorialnej i prawnej krajów członkowskich, krótko mówiąc: na zasadzie podobnej do tej, na jakiej funkcjonują sojusze polityczne i militarne.
Nie jestem grafikiem. Ale już jeden rzut oka na prezentowane tu projekty dowodzi, że każdy prezentowany tu przykład jest o wiele żywszy od tej mdłej flagi UE. „Unia” jest w istocie tak mdła, tak irytująco mdła jak jej flaga. Jest aparatem współczesnych nam „Blue Meanies” czyli „Sinych Smutasów” (w oryginale, nomen-omen: NIEBIESKICH) wypłowiających Europę z wszelkiej kolorystyki narodów i nacjonalizmów – tak jak ci z filmu „Zółta Łódź Podwodna”, co to wydrenowywali koloryt z krajobrazu.
NASZA Europa nie będzie „sina” ani zgleichszaltowana kapitałowo-prawnymi urawniłowkami. Będzie żywa tak jak żywe są nacjonalizmy. Nie będzie ziała nienawiścią wobec narodów i nie będzie w niej nakładania kagańca na wolność słowa ani tym bardziej karania więzieniem za korzystanie z tej wolności. I tę żywość reprezentują pokazane tu rysunki. Będzie ich tu nieco więcej.
A za jakiś czas będzie tu również muzyka i słowa Hymnu… Muzyka Beethovena (tak jak w ogóle klasyczna muzyka niemiecka) jest piękna. Ale „unici” też tylko wzięli i… nie potrudzili się z napisaniem odpowiedniego tekstu…