„Kazanie na Górze” – któż spośród chrześcijan o nim nie wie? Nawet ci, co z czytaniem Biblii są „na bakier”, słyszeli jednak to określenie. Może nie za bardzo co prawda kojarzą treść, a może myli im się z czymś zgoła odmiennym. Tak jak w tym dowcipie z czasów PRL, z lat 1970-tych, w którym uczniowie na lekcji historii spytani zostali o Powstanie Warszawskie. Jacy uczniowie, takie były odpowiedzi: „wspaniały zryw patriotyczny ludności stolicy!” – zawołał jeden; „antyradziecka machinacja rządu emigracyjnego”- skomentował inny. Na koniec niedouczony, acz bardzo szczery Dyzio, wywołany przez „belferkę” i zapytany o to, co może powiedzieć o Powstaniu Warszawskim, wycedził:
„No,…. wiem, że ma być, ale nie wiem kiedy…”
„Kazanie na Górze” to jedna z tych części ewangelii „Według Mateusza” („Kata Mathaion”), do których odwołujemy się najczęściej. Jest w nim między innymi następujący fragment (Mt 5; 25 – 26):
„Szybko ureguluj sprawy ze skarżącym cię do sądu, gdy idąc tam, jeszcze jesteś z nim w drodze, żeby czasem skarżący nie przekazał cię sędziemu, a sędzia słudze sądowemu, i zostałbyś wtrącony do więzienia. Doprawdy, mówię ci: Na pewno stamtąd nie wyjdziesz, dopóki nie spłacisz aż do ostatniej monety znikomej wartości.”
Najprostsza interpretacja tego fragmentu to oczywiście jego dosłowne rozumienie: chodzi o kwestie moralne i prawne w tym, doczesnym, życiu (przy założeniu, rzecz jasna, konsekwencji sięgających także do życia pozagrobowego…).
Ale istnieje także inna jeszcze interpretacja: starożytna interpretacja gnostyczno – reinkarnacjonistyczna, sięgająca co najmniej (powtarzam: CO NAJMNIEJ II wieku n.e. – co najmniej, bo wymieniona została w II wieku n.e. przez Ireneusza z Lyonu).
Najpierw jednak kilka słów o tym, skąd się ona wzięła.
Według starożytnych gnostyków chrześcijańskich, mit Stworzenia wyglądał inaczej niż według mitu „ortodoksów”. Gnostycy owi, pragnąc wyjaśnić skąd bierze się zło na świecie, który (podobno) został stworzony przez Stwórcę (podobno) ze wszech miar doskonałego, używali nieraz schematu „dwóch Bogów”: jeden, ten gorszy, niedoskonały, stworzył świat, w którym żyjemy. Ponieważ ten stworzyciel był sam niedoskonały, przeto i dzieło jego „rąk” też nosi znamiona niedoskonałości – zgodnie z regułą „poznasz rzemieślnika po jego dziele”.
Dlatego też Christos, według nich, udzielił w cytowanym fragmencie nie tylko użytecznej rady moralno – prawnej, ale dotknął również spraw ostatecznych.
Oczywiście, żyjąc w świecie „doczesnym”, stworzonym przez niedoskonałego stwórcę (demiurga), musimy kierować się prawem tego niedoskonałego świata, spłacając nagromadzone w nim własne „karmiczne” „długi”. Jeśli nie będą one spłacone, to „stwórca” (czyli ów „skarżący”) odda cię w ręce „sędziego” i „sługi sądowego” (czytaj: archontów, władców tego świata z mocy owego niedoskonałego „stwórcy”), a ci z kolei wtrącą cię do „więzienia”(czyli: do kolejnych inkarnacji).
By tego uniknąć, należy żyć przykładnie i doskonalić się w poznaniu Bożej „iskry” w samym sobie („gnothi seauton” !), by móc udać się, gdy pora po temu nadejdzie, wprost z powrotem do tego lepszego, Doskonałego Boga, od którego wszelka dusza pochodzi, i z tym Bogiem się zjednoczyć.
Taka interpretacja posiada analogię z „Sekretną Księgą Jana” (t.zw. „Apokryfon Jana”). Ta księga napisana została przed 185 rokiem n.e. Jest w niej następujący fragment, w którym Jan rozmawia z Christosem:
http://www.gnosis.org/naghamm/apocjn.html
„I powiedziałem. ‘Panie, ci jednak, co nie wiedzą do kogo należą, gdzie będą ich dusze?’
A on powiedział do mnie, ‘W nich duch podły urósł w siłę, gdy zbłądzili. I on obciąża ich duszę i pociąga ją ku czynom diabła, a ten rzucą ją w zapomnienie. I gdy wychodzi ona z ciała, jest przekazywana władzom, co zaistniały poprzez archona, i zakuwają ją one w łańcuchy i wtrącają do więzienia i obcują z nią póki nie zostanie ona wyzwolona od zapomnienia i osiągnie wiedzę. I jeśli w ten sposób się udoskonali, zostaje zbawiona.”
C.D.N.