Geoffroy Thiérache posiadał zatem bardzo rozległe umiejętności zawodowe. Gdy odchodził, mógł się chyba “pochwalić” wieloma setkami ludzi przez siebie zabitych i to zabitych jak najbardziej legalnie.Ale tego dnia, 10 maja 1431 roku Thiérache nie musiał pracować. W Rouen od paru już wieków, a konkretnie od roku 1156, istniał zwyczaj ułaskawiania, na Wniebowstąpienie, jakiegoś zabójcy przebywającego w miejscowych więzieniach. Był to “Przywilej św. Romaina”. Romain, czyli Roman albo Romanus, był biskupem Rouen w VII wieku naszej ery. Nie wiadomo kiedy się urodził, ale umarł około roku 640 n.e. Według pewnej legendy, żył w okolicach pewien smokowaty potwór zwany Gargouille, który pożerał ludzi i zwierzęta. Biskup Roman postanowił go więc zabić, ale nie było chętnych, którzyby mu w tym pomogli, wszyscy bowiem bali się. Tylko pewien zabójca, który nie miał nic do stracenia, zgłosił się na ochotnika. Przy jego pomocy, używając go jako wabika, Roman zwabił Gargouille na brzeg Sekwany, a następnie układając palce w znak krzyża, okiełznał bestię i zaprowadził ją do miastą, gdzie ją zarżnięto.Ta właśnie legenda legła u podstaw zwyczaju ułaskawiania przestępców, jednego przestępcy każdego roku, w Rouen. Zwyczaju, któremu kres położyła dopiero Rewolucja Francuska w 1790 roku. Ułaskawiano zabójcę na pamiątkę tego, że okolice uwolnione zostały od bestii przy pomocy przestępcy. I właśnie 10 maja 1431 roku w Rouen kolejny przestępca został w ten sposób ułaskawiony. Nazywał się Souplir-Lemyre. Został uznany winnym tego, że zgwałcił, a następnie zamordował nieletnią nazwiskiem Jeanne Coviére. I to on został ułaskawiony, po tym, jak Kapituła Katedralna podjęła decyzję rankiem 10 maja. Było bowiem przywilejem Kapituły podejmowanie decyzji tego rodzaju. Zebrała się ona rankiem, by, na podstawie przedstawionych sobie wcześniej informacji i zeznań dokonać wyboru tego spośród więzionych aktualnie osób, kto uzyska tego dnia wolność. Po podjęciu decyzji, przedstawiono ją na piśmie Parlamentowi, który zebrał się również tego dnia. Następnie Parlament udał się z procesją do wielkiej izby, do której w międzyczasie przyprowadzony został Souplir-Lemyre. Tam posadzono go na krześle i poinformowano go, że Kapituła Katedralna jego właśnie wybrała jako tego, któremu przysługuje “Przywilej św. Romaina”.Po tych wstępnych formalnościach Soulpir-Lemyre został przekazany kapłanowi, który w asyście 50 zbrojnych mężów zaprowadził go do innej z kolei izby, gdzie łańcuchy zostały zdjęte z jego nóg i przymocowane do jego pasa. I tak zaprowadzono go na miejsce przed Wielką Wieżą, gdzie oczekiwał na nadejście uroczystej procesji idącej od katedry. W procesji tej dwóch kanoników niosło relikwiarz z relikwiami św. Romaina. Tam, przy Wielkiej Wieży, relikwiarz ustawiony został w kaplicy, naprzeciw której oczekiwał już Soulpir-Lemyre w pozycji klęczącej. Jeden z kanoników wysłuchał jego spowiedzi, odmówił modlitwy właściwe dla odpuszczenia grzechów “za te jedynie zbrodnie, do których się przyznałeś i wspomniałeś w tym procesie, a nie za inne”, po czym Soulpir, wciąż na kolanach podniósł relikwiarz trzykrotnie w górę pośród okrzyków i oklasków wiernych zebranych na procesji. Po czym wstał i udał się, wraz z pozostałymi z powrotem do katedry, dźwigając relikwiarz i mając na głowie włożoną mu czapkę z kwiatów.
W katedrze wziął udział w uroczystej mszy świętej, podczas której wysłuchał adresowanego do siebie kazania z surowym napomnieniem. Po uroczystości zaprowadzono go do osobnego apartamentu, gdzie otrzymał posiłek oraz możliwość noclegu na jedną noc. Następnego dnia rano został formalnie wypuszczony na wolność.
O ile Soulpir-Lemyre był szczęśliwcem, nie byli nimi inni skazani, wśród nich sześć kobiet, z których pięć na pewno zostało straconych w latach 1430-32, gdyż księgi rachunkowe zawierają informacje o ich nazwiskach, cenę drewna zużytego do spalania (chodziło o inkwizycyjne egzekucje), a nawet wysokość wypłaty, jaką otrzymał kat. Księgi te wymieniają imienne “czarownice”, które w tamtym czasie stracono:
Jehanne la Turquenne, Jehanne Vanneril, Alice la Rousse, Caroline la Ferté i Jehanne la Guillorée. W tym dokładnie czasie, gdy opisana tu uroczystość miała miejsce , w zamku Bouvreuil w Rouen więziona była inna jeszcze ta szósta kobieta, znacznie bardziej znana niż one wszystkie, też imieniem Jehanne. Wówczas znana była jako Jehanne La Pucelle (“Dziewica Joanna”), gdy my obecnie znamy ją jako Jeanne d’Arc.
A wspomniany na wstępie kat Geoffroy Thiérache (Thérache, Thérage)?
Podczas procedury gromadzenia świadectw dla celów procesu rehabilitacyjnego Jeanne La Pucelle, brat Isambard de La Pierre z zakonu dominikanów, zeznał 9 maja 1452 roku, że “po południu tego samego dnia (czyli domniemanego dnia egzekucji Joanny, 30 maja 1431 – przyp. MM) kat przybył do Konwentu Dominikanów mówiąc im oraz Bratu Martinowi Ladvenu, że sądził iż jest potępiony, gdyż spalił świętą”.
Jakiekolwiek jednak miałyby być (lub nie być) wyrzuty sumienia Geoffroya Thiérache, faktem pozostaje, że nie wpłynęły zbytnio na zapał, z jakim wykonywał dalej swą funkcję. Kontynuować miał ją jeszcze do 25 marca 1432 roku. Zaledwie jeden tydzień przed swą “emeryturą” osobiście ściął 104 francuskich żołnierzy, (ich kapitana Ricarville ścięto wcześniej), którzy wtargnęli do zamku, wycięli w pień jego załogę, a następnie bronili się tam przed oblegającymi Anglikami przez 17 dni, aż wreszcie działa złamały ich opór. To był największy wyczyn Geoffroya Thiérache: egzekucja 104 ludzi, jednego po drugim.