Kościoły drewniane Śląska, zwłaszcza Górnego, na którym mieszkałem 28 lat, były dla mnie niegdyś czymś niemalże powszednim. Mieszkałem bardzo blisko jednego z nich – kościoła św. Michała w Katowicach – i za każdym razem, udając się z południowych dzielnic miasta do jego centrum, mijałem go, obojętnie czy na piechotę, tramwajem, rowerem czy samochodem. Nie wzbudzał mojego wielkiego zainteresowania nawet wtedy, gdy byłem już studentem architektury. Przyjemny, owszem, ale więcej nic. Ot, jeden z małych kościółków, jakich wciąż wiele w Polsce, bo przecież nie tylko na Śląsku.
To właściwie dopiero w trakcie trwania studiów obiekty te przyciągnęły moją uwagę. Natknąłem się na parę publikacji na ich temat. I to, co w tych tekstach rzuciło mi się w oczy, nie miało w sobie niemal nic z religii czy bodaj z zachwytów nad malowniczą sztuką ludową. Ze zdumieniem stwierdziłem, że tym, co zdawało się wzbudzać prawdziwą pasję autorów (obojętnie już czy autentyczną czy tylko „urzędową”…) była… polityka. I to nawet nie wewnętrzna czy bodaj w sprawach wyznaniowych, ale… stosunków międzynarodowych, a konkretnie stosunków polsko-niemieckich. Jak się potem miałem przekonać, chyba nic innego z historii architektury tego regionu nie wzbudzało takiego zapamiętania politycznego, jak właśnie te niewielkie na ogół i zwykle nie rzucające się w oczy wiejskie kościółki drewniane.
Z lektury owych pozycji dowiadywałem się, że również niemieccy odpowiednicy autorów tych publikacji wykazywali niejednokrotnie w przeszłości ten sam typ podejścia. Walka szła o to, czy te obiekty sakralne są „typowo polskie” czy „typowo niemieckie”. I to oczywiście nie w tym sensie typowości, który zakłada, że obiekt lub zjawisko będące typowym dla jednej z dwojga kultur może równocześnie być, historycznie rzecz biorąc, typowym dla drugiej. Nie, ta ich typowość była nieodmiennie jednostronna: nasze i absolutnie nie ich!
Tu mnie ruszyło: postanowiłem sam przekonać się jaka to „typowość”. A że kwestia wzajemnych odniesień polsko-niemieckich była we mnie żywa praktycznie od najmłodszych lat, przeto pragnąłem teraz dowiedzieć się co patrioci tej jednej ziemi z obu nacji mieli sobie nawzajem i swoim rodakom konkretnego do powiedzenia.
Poniższy tekst wywodzi się wprost z mojej niegdysiejszej pracy dyplomowej na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Z tego zapewne powodu być może nie wszystko w tym tekście jest „do czytania” dla wszystkich czytelników. Dużo tu mowy o technicznych szczegółach ciesielskich, co dla wielu może być po prostu nużące. Ale nie brak tu też paru poza-technicznych ciekawostek. Ilu ludzi w Polsce – w tym również aktualnych mieszkańców tego regionu (obojętnie już czy Ślązaków czy „Goroli”) wie na przykład, że w krypcie takiego kościółka spoczywa babka jednego z najznakomitszych poetów europejskich? (rodem z Górnego Śląska oczywiście…).
Na koniec uwaga o „technicznym” charakterze: ta strona nie jest ukończona i będzie w miarę upływu czasu (i w miarę możliwości, bo mieszkam daleko od Górnego Śląska) uaktualniana i wzbogacana – głównie zbieranym pomału materiałem fotograficznym. Wkrótce pojawią się tutaj fotografie, szkice i rysunki. Będą też połączenia „linkami” między poszczególnymi elementami opracowania.
Michał Monikowski